piątek, 28 lutego 2014

Relacja uczestnika akcji wyzwolenia Gęsiówki

[Mój post z grupy "Zapomniany obóz zagłady - KL Warschau" na Facebooku z 4 sierpnia 2013]:

A oto relacja żołnierza 2. kompanii "Rudy" batalionu "Zośka" Tadeusza Zuchowicza, ps. "Marek" z akcji wyzwolenia obozu 5 sierpnia:

>>[...] Obóz żydowski znajdował się przy ul. Gęsiej i składał się z szeregów drewnianych baraków, zielono malowanych. Otoczony był wysokim betonowym murem z wieżyczkami strażniczymi z bronią maszynową. Ciężka, żelazna brama stanowiła jedyne wejście na jego teren. W białym, murowanym domku, otoczonym murowanymi bunkrami, była wartownia esesmanów i Ukraińców.
Kiedy przez wyłom w murze wjeżdżała powoli nasza zdobyczna Pantera, my sunęliśmy za jej potężnym cielskiem, od strony bunkrów doleciał nas radosny okrzyk po niemiecku: Unsere Panther! - Niemcy myśleli, że to był ich czołg. Czołg podjechał blisko i wywalił ze swego działa w bunkier. Zewsząd padały strzały broni maszynowej i wybuchały granaty, na które odpowiadaliśmy ogniem, mierząc i wyłapując stanowiska niemieckie. Mimo silnego oporu, parliśmy naprzód, wspierani ogniem naszego czołgu.
Jeszcze nie ustał zgiełk bitewny i jazgot broni maszynowej, kiedy wśród dymu i pyłu zaczęły wyłaniać się postacie ubrane w pasiaki. Przybywało ich coraz więcej, otaczali nas zwartą gromadą. Błyszczącymi ze zdziwienia, pełnymi lęku oczami, spoglądali na nas, a my przyglądaliśmy się im z równym zdumieniem, jak zdołali oni przetrwać wybuchy granatów i strzelaninę z kaemów.
To byli Żydzi. Po krótkiej chwili wahania rzucili się ku nam i różnojęzyczną gwarą zaczęli wyrażać swoją radość i wdzięczność. W potoku słów rozróżnialiśmy język polski, niemiecki, czeski, a niezrozumiały bełkot okazał się potem językiem greckim. Krzyczą, Ściskają nas, całują, śmieją się, dziękują za wyzwolenie. Częstujemy ich papierosami, które chciwie zapalają, a po kilku zaciągnięciach się, wybuchają jeszcze większą radością i żywiej gestykulują. Wychudzeni, zarośnięci, z zapadłymi policzkami, tylko szeroko otwarte oczy, w których błyszczą łzy radości z niespodziewanego ocalenia. Opowiadają, że uratowaliśmy ich od pewnej śmierci, gdyż Niemcy mieli ich w najbliższych godzinach rozstrzelać. Kiedy dowódca kompanii "Rudy" - por. "Andrzej Morro" wszedł do zebranej gromady i Żydzi dowiedzieli się kim on był, wiwatom nie było końca.
Wśród Żydów wyróżniał się śmiałością mały, może pięcioletni chłopiec - Czech. Interesował się czołgiem, wdrapywał się na niego i zaglądał ciekawie do wnętrza. Potem pobiegł do baraku, skąd wrócił z porcelanową figurką, wyobrażającą panterę. Wręczył ją jednemu z naszych czołgistów, mówiąc: "miałem ją cały czas w obozie, ale panu dam na pamiątkę". "Kadłubek" wziął z rąk chłopca porcelanową figurkę i czule go uściskał. Figurka ta stała się maskotką czołgu. Jakiś stary, siwy Żyd ze łzami w oczach przemawiał coś do mnie, ale nie zrozumiałem go wiele. Wyciągnąłem z kieszeni garść kostek cukru i włożyłem mu w drżące, wychudzone dłonie. Zresztą każdy z nas starał się czymś zrobić przyjemność tym ludziom, którzy zapewne zwątpili już byli w dobroć i ludzkość. My wszyscy, mimo że straciliśmy kilku towarzyszy broni, cieszyliśmy się ich szczęściem i tym, że wyrwaliśmy ich z rąk hitlerowskich zbrodniarzy.
Zmrok już zapadał, kiedy nasze sanitariuszki i łączniczki przyniosły tym Żydom kolację. Wygłodniali, połykali chciwie chleb z marmoladą, konserwy mięsne i czarną kawę z cukrem. My, widząc ich wygłodzenie, odstąpiliśmy im jeszcze część naszych porcji. [...]
Z ochotników Żydów, którzy byli mechanikami i elektrykami, sformowano drużynę obsługi czołgów. Inni mechanicy żydowscy zostali przydzieleni do warsztatów rusznikarskich, prowadzonych przez chorążego "Rafała" w szkole św. Kingi przy ul. Okopowej. Większość wyzwolonych Żydów spełniała pomocnicze czynności, np. transport rannych, noszenie wody, sprzętu, zdobycznych mundurów. Zajmowali się gaszeniem pożarów, naprawianiem barykad. Wszyscy oni otrzymali powstańcze opaski i byli równoprawnymi żołnierzami Armii Krajowej. Kilkunastu młodszych i silniejszych, którzy chcieli wziąć bezpośredni udział w walkach, zostało wcielonych do oddziałów bojowych. Z bronią w ręku walczyli oni wraz z nami, ramię przy ramieniu. Wszyscy oni wykazywali wiele hartu, odwagi i poświęcenia. [...] <<

Główne kierunki natarcia na Gęsiówkę

Powstańcy zaatakowali obóz od zachodu, od strony ul. Okopowej. Batalion "Zośka"
kwaterował w pierwszych dniach powstania w budynkach szkoły przy ul. Św. Kingi.

 
Opis całej akcji "Zośki" i więcej relacji powstańczych można znaleźć TUTAJ.

Gęsiówka: baraki obozowe

Zdjęcie baraków obozowych przy ulicy Gęsiej (dziś ul. Anielewicza). Niestety, nie znalazłem informacji kiedy i przez kogo zostało zrobione to zdjęcie. Na powojennych lotniczych zdjęciach Gęsiówki widać jednak, że baraki były pozbawione dachów, stąd zapewne niniejsze zdjęcie zrobiono przed Powstaniem Warszawskim, kiedy obóz jeszcze działał, lub też w trakcie Powstania.


Stan powojenny - widoczne ulice Okopowa (z lewej) i Gęsia oraz mur otaczający obóz (białymi liniami oznaczono przebieg współczesnych ulic; jak widać obecna ul. Anielewicza biegnie nieco inaczej niż dawna Gęsia).


sobota, 22 lutego 2014

Refleksje po uroczystości rocznicy wyzwolenia Gęsiówki - o przemilczaniu nazwy KL Warschau


 Mój post z grupy na Facebooku z 6-go sierpnia 2013:

Byłem dziś (właściwie to już wczoraj, jest 2-ga w nocy..) pod płytą pamiątkową na Anielewicza na uroczystości 69. rocznicy akcji batalionu "Zośka", w której oswobodzono 348 więźniów KL Warschau, w jego części zwanej tradycyjnie "Gęsiówką". Osobną relację z tej uroczystości wraz ze zdjęciami postaram się zamieścić w najbliższym czasie.

Teraz napiszę tylko o tym, co mnie mocno zaskoczyło: w dwóch przemówieniach wygłoszonych w czasie uroczystości - przedstawiciela kombatantów i pani burmistrz Woli - mówiono owszem o "obozie koncentracyjnym", ale ANI RAZU nie pojawiła się nazwa KL Warschau. Po zakończeniu uroczystości podszedłem do "Zośkowca", który przemawiał i spytałem, czemu nie mówi się, że "Gęsiówka" była częścią KL Warschau. Odpowiedział mi, że on wie oczywiście o KL, ale dla nich - tzn. kombatantów - to miejsce zawsze było po prostu "Gęsiówką". I dodał, że tu rzeczywiście był obóz, nie wierzy natomiast w to co się mówi o istnieniu komory gazowej w tunelu w okolicy Warszawy Zachodniej.

Jestem w stanie zrozumieć przyzwyczajenie kombatantów do nazwy, której używano w Warszawie w czasie okupacji i Powstania. Dlaczego jednak nazwa KL Warschau została przemilczana także przez przedstawicielkę władzy, panią burmistrz? 



Burmistrz dzielnicy Warszawa-Wola Urszula Kierzkowska i przewodniczący
środowiska Baonu "Zośka" pan Tytus Karlikowski

Na uroczystości był obecny także pan zdaje się z ŻIH-u, który tłumaczył zainteresowanemu innemu uczestnikowi uroczystości, czym była "Gęsiówka", podając wersję, która jest wciąż kolportowana tu i ówdzie w internecie - że Niemcy stworzyli tu obóz, aby zagospodarować ruiny getta i osadzili w nim Żydów przywiezionych m.in. z Oświęcimia, czyli że był to jakoby w zasadzie obóz pracy dla Żydów... Jak to skomentować? Chyba tylko tak, że przed ludźmi drążącymi prawdę o KL Warschau jest jeszcze ogromna praca. Ale ja wierzę, że ta prawda jednak prędzej czy później wypłynie - bo prawda zawsze jest mocniejsze od fałszu.
Sama uroczystość z udziałem kombatantów, młodzieży z grupy historycznej i żołnierzy z Kompanii Reprezentacyjnej była wzruszającym przeżyciem. Jednak po jej zakończeniu szedłem do samochodu ze smutną refleksją: jak prawda o KL Warschau ma być wydobyta z zapomnienia i upowszechniona, skoro nawet podczas obchodów jego oswobodzenia nie pada jego nazwa??



Zdjęcia: Marcin  Mierzejewski

czwartek, 13 lutego 2014

Wyzwolenie Gęsiówki - Pluton Pancerny "Wacek"

Na zdobycznym czołgu od lewej "Ryk", NN, Jan Uniewski, "Jordan", "Bajan" i "Walek"

W akcji wyzwolenia obozu 5 sierpnia brał udział jeden z dwóch zdobycznych czołgów powstańczych Pantera, z których składał się powstańczy Pluton Pancerny "Wacek". Pluton nazwano tak od pseudonimu jego dowódcy, Wacława Micuty

Porucznik Wacław Micuta ps. "Wacek"

Oto fragment z jego biogramu w Wikipedii: >> Po wybuchu powstania warszawskiego i zdobyciu przez batalion w drugim dniu powstania dwóch czołgów niemieckich PzKpfw V Panther, został wyznaczony dowódcą nowo utworzonego plutonu pancernego, walczącego na Woli (była to jedyna jednostka pancerna powstańców). Jego zastępcą był Eugeniusz Romański ps. "Rawicz". Wacław Micuta dowodził bezpośrednio czołgiem nazwanym "Magda" lub "Pudel", między innymi w akcji zdobycia 5 sierpnia hitlerowskiego więzienia [sic! - MM] – Gęsiówki. Uwolnionych zostało wtedy ok. 350 Żydów polskich, greckich, węgierskich i francuskich. Pluton "Wacka" uczestniczył następnie w walkach w obronie cmentarzy wolskich. 11 sierpnia 1944 Polacy musieli porzucić uszkodzone czołgi i ewakuować się na Stare Miasto... <<

Wacław Micuta został odznaczony Krzyżem Walecznych i Orderem Virtuti Militari za udział w wojnie obronnej 1939 roku, ponownie odznaczony Orderem Virtuti Militari za udział w powstaniu warszawskim 1944. 3 kwietnia 2007 odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł 21 września 2008 roku w wieku 92 lat.

Niemiecki czołg Pz.Kpfw. V "Panther" Ausf. G - Sd.Kfz. 171

Dokładny opis losów zdobycznych czołgów i Plutonu Pancernego "Wacek" można znaleźć na stronie http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/pojazdy_w_powstaniu_panther.htm. Można tam przeczytać m.in.: "5.VIII.1944 czołg "Magda" [załoga: por. "Wacek", "Bajan", "Wiktor", "Ryk" i "Walek"] brał udział w ataku baonu "Zośka" na obóz koncentracyjny przy ul. Gęsiej [KL Warschau - "Gęsiówka"]. Pociskami z działa zlikwidowano obsadę wieżyczek strażniczych ["bociany"], a po staranowaniu głównej bramy ostrzelano bunkry i wewnętrzne zabudowania obozu. Po półtoragodzinnej walce SS-mańską załogę wybito, a resztę wparto z obozu. Części Niemców udało się dotrzeć do pobliskiego Pawiaka. W "Gęsiówce" zdobyto pewną liczbę broni, amunicji, zapasy żywności i papierosów, lecz najważniejszym efektem ataku było uwolnienie 348 żydowskich więźniów. W większości byli to wysokiej klasy fachowcy przywiezieni tu z całej okupowanej Europy. Wielu z nich postanowiło wstąpić do oddziału, który uratował im życie. Por. "Wacek" z byłych więźniów utworzył drużynę techniczną [mechanicy - elektrycy]."

4 VIII 1944, tankowanie czołgu na ul. Okopowej w pobliżu ul. Wolność

Dowódca plutonu pancernego por. "Wacek" na czołgu

Czołg "Magda" - w tle garbarnia Pfeiffera
 
Czołg "Magda" na Okopowej
 
Przesłuchanie jeńca - członka załogi zdobytej Pantery

Pierwsze chwile remontu uszkodzonej Pantery

 Zdjęcie "Magdy" na ul. Okopowej - od lewej "Rawicz", żołnierz odwrócony to prawdopodobnie "Ryk"

Zdjęcie tyłu czołgu "Magda"


Zdjęcia dzięki stronie http://www.info-pc.home.pl/whatfor/baza/pojazdy_w_powstaniu_panther.htm